Jakub Michalczuk  W ostatniej chwili trener Jakub Michalczuk postanowił, że w Oslo zobaczymy też Adama Cieślara. Dlaczego dopiero teraz zapadła taka decyzja, czemu nie będzie drużyny i co mają w planach pozostali kadrowicze - o tym wszystkim przeczytać można w poniższym wywiadzie pochodzącym z portalu PZN.pl.
Alicja Kosman: Dziś zdecydował pan, że do Oslo poleci też Adam Cieślar. Skąd zmiana decyzji i dlaczego dopiero teraz?
Jakub Michalczuk: Tydzień temu należało podać ostateczny skład naszych reprezentacji. Wtedy sytuacja była taka, że Paweł był lepszy od Adama i to nawet miejscami zdecydowanie. Tomek od początku miał pojechać jako senior, jedyną kwestią było to, czy pojedzie jeden czy dwóch juniorów. Po wynikach i dyspozycji zdecydowaliśmy, że wysyłamy dwójkę, żeby na początek pokazać polską kombinację norweską na mistrzostwach świata. Natomiast przez ten tydzień wiele się zmieniło. Adamowi zaczęły bardzo szybko zwyżkować skoki. Paweł utrzymał swoją skokową dyspozycję na wysokim poziomie. Dzisiejszy bieg do kombinacji pokazał, że pierwsza trójka przybiegła na metę z minutową przewagą nad następnymi i w tej sytuacji zdecydowaliśmy, że cała trójka zasługuje na wyjazd do Oslo. Wysłaliśmy wcześniej zapytanie do komitetu organizacyjnego, czy możliwa jest jeszcze zmiana ilości zawodników i otrzymaliśmy odpowiedź pozytywną. Poczekaliśmy do końca mistrzostw Polski z ogłoszeniem decyzji, bo chcieliśmy mieć stuprocentową pewność. W tej chwili jest organizowany bilet lotniczy dla Adama. Jeśli okaże się, że już nie ma miejsc w samolocie, to pojedzie z nami autem. Ale w Oslo się znajdzie.
Skoro w Oslo wystąpi trzech, a nie dwóch, to na pewno za chwilę kibice spytają - dlaczego nie drużyna. Dlaczego?
- Tydzień temu powiedziałem, że czwartego nie mamy i dzisiaj to się potwierdziło w zawodach. Niestety zawodnicy z dalszych miejsc stracili sporo od pierwszej trójki i nieco odbiegają od nich formą. Powtarzam, jesteśmy w trakcie budowania zespołu, proces trwa. Cierpliwości. Są zawodnicy młodzi, perspektywiczni. Optymalny wiek dla kombinatora to 26-28 lat. Nasi kadrowicze mają znacznie mniej, nawet po 17. Za pewien czas na pewno doczekamy się dobrego składu. Myślę, że za dwa lata obowiązkowo wyślemy drużynę na mistrzostwa świata. Wszyscy będą starsi, bardziej doświadczeni. Dziś Tomek Pochwała pokazał, że wiek i doświadczenie są naprawdę ważne. Wybiegał sobie ten złoty medal, a nie wyskakał. Różnica między nim a pozostałymi młodszymi zawodnikami to też różnica siły, wytrzymałości na zawodach.
Co będą robić pozostali kadrowicze w czasie mistrzostw świata w Oslo?
- Będą startować w zawodach LOTOS Cup, które prawdopodobnie odbędą się w najbliższy weekend w Szczyrku. To raczej będzie ostatni start dla seniorów, czyli Andrzeja Zaryckiego i Mateusza Wantuloka. Wyjazdy na Puchar Kontynentalny do Finlandii i Norwegii to kosztowna sprawa. Gdybyśmy mieli pewność, że nasi seniorzy są na takim poziomie, że powalczą tam o wysokie miejsca, to pewno zrobilibyśmy wszystko, aby taki wyjazd zorganizować. Ale jechać do Finlandii i nie dostać się do trzydziestki, to byłoby bez sensu. Lepiej skupić się na podniesieniu swojego poziomu na treningu. Tutaj środowisko mnie naciska, aby wysyłać co tydzień na zawody. Dla mnie nie jest to sposobem na podnoszenie sportowego poziomu. Jeśli nie ma dobrej dyspozycji, to zawodnik musi wrócić do treningu i poprawić się. W samych zawodach się nie rozwinie tak dobrze, jak dzięki spokojnemu treningowi.
Zatem seniorzy za tydzień skończą sezon. A młodsi zawodnicy?
- Juniorzy, którzy nie lecą do Oslo, pojadą jeszcze do Chaux Neuve na finałowe zawody Alpen Cup. A Paweł i Adam będą w Oslo dość długo, a trzeba pamiętać, że w tym roku obaj zdają maturę. Muszą zacząć chodzić do szkoły, żeby ją zdać. Za dwa lata chcemy móc brać ich pod uwagę na wyjazd na Uniwersjadę, abyśmy podtrzymali nową tradycję przywożenia medali z tej imprezy. Oni doskonale wiedzą, jaki los ich czeka już od drugiego tygodnia marca - kucie do egzaminów. Muszą się dobrze przygotować, zdać maturę i dostać się na studia. To jest bardzo ważne.
Dziękuję za rozmowę.
Źródło:PZN.pl/Alicja Kosman |