Jakub Michalczuk Trener Jakub Michalczuk nie miał powodów do radości po sobotnim konkursie indywiudalnym. Na skoczni tylko Adam Cieślara zaprezentował się dobrze, a na trasie biegu zawiedli już wszyscy. Wśród sześciu najsłabiej biegnących zawodników znaleźli się wszyscy nasi kombinatorzy. Jak ten występ ocenia szkoleniowiec i jak z jakimi nadziejami czeka na kolejny konkurs? Na te pytania odpowiadał on dla portalu PZN.pl
Najwyższe miejsce z Polaków zajął Adam Cieślar (42). Szkoleniowiec był zadowolony z jego rezultatu na skoczni: „To był dobry skok, jeden z jego lepszych. Ale taki jest teraz poziom w kombinacji, że czołówka skacze bardzo dobrze. Zresztą ci, którzy przechodzą z kombinacji do skoków udowadniają, że też potrafią skakać. Adamowi naprawdę niewiele brakuje, kilka metrów więcej i byłby o kilkanaście pozycji wyżej. Trafia dobrze w próg, tylko potrzeba mu trochę więcej dynamiki. Kiedy dynamika będzie w nogach, to przyjdą lepsze skoki. Mam nadzieję, że jeszcze tutaj na dużej skoczni zabłyśnie, bo jest w zdecydowanie najlepszej skokowej formie z naszej trójki. Na dużej skoczni Adam potrafi odlatywać” – skomentował trener Michalczuk.
Szkoleniowiec uważa że w biegu są duże rezerwy: „W kombinacji jednak ostatecznie brylują lepsi biegacze. I tutaj martwi to, że nasi chłopcy przegrali aż 3,5 minuty w tym biegu. Tak duże straty nie zdarzają nam się już nawet w Pucharze Świata, to jest ogrom. Coś z tym bieganiem było dziś nie tak, choć zawodnicy bardzo chcieli. Są w stanie tracić 1,5-2 minuty w biegu, dlatego liczę, że się poprawią."
Paweł Słowiok uplasował się sześć miejsc niżej od Adama. Na Midtstubakken oddał chyba najlepszy skok podczas całego pobytu w Oslo. „Rzeczywiście, to jeden z lepszych skoków Pawła tutaj. Ale wciąż popełnia trochę błędów i musimy to poprawić. Stać go na lepsze skoki, w okolicach odległości Adama” - komentuje trener.
Ostatni z Polaków, jaki wpadł na metę, to Tomasz Pochwała. „Tomek w sobotę zawiódł. Nie umie tutaj znaleźć pozycji dojazdowej, nogi nie pracują tak, jak trzeba. Przed zawodami mieliśmy jeszcze nadzieję, że podniesie mu się adrenalina i się poprawi. Ale tak się nie stało. 81,5 metra to nie jest to, co potrafi. Może ta mgła go trochę przyblokowała? Nasi młodsi zawodnicy sobie z tym poradzili, ale może na niego to wpłynęło? Bo Amerykanie na przykład poodpuszczali serię próbną, a potem nie poradzili sobie z mgłą. Skok próbny trzeba było jednak oddać, aby zapoznać się z sytuacją” – kontynuuje Jakub Michalczuk.
Przed Polakami teraz chwila przerwy. „W Vancouver było dziesięć dni przerwy między zawodami i tam ekipy miały problem, co z sobą robić przez ten czas. My mamy na szczęście tylko dwa dni. W sam raz odpoczniemy i poćwiczymy. Na pewno przez najbliższe dwa dni skakać nie będzie Adam i Paweł. Co do Tomka, to jeszcze zobaczymy, bo przydałoby mu się kilka treningowych skoków więcej, aby poprawić błędy” - zakończył Jakub Michalczuk.
Źródło: Alicja Kosman/PZN.pl |